Walka z mrówkami

Sąsiedzi już od dłuższego czasu walczyli z mrówkami w swoim mieszkaniu, nikomu nic nie mówiąc. Zaczęło się jeszcze przed wyjazdem Marioli i Jurka. Nikomu nic nie mówili, z tych samych powodów co oni, z jakiegoś powodu się wstydzili, bali się, że to z powodu jakichś zaniedbań. Nie byli pedantami i nie zawsze im się chciało zmywać po kolacji. Bywało, że na blacie w kuchni została jakaś kromka chleba i okruszki.

Pewnego poranka Justyna wstała zaspana, skierowała swoje kroki do kuchni, chciała sobie zaparzyć kawy i z przerażeniem zauważyła, że na blacie jest mnóstwo mrówek faraona. Znała je doskonale, ponieważ już kiedyś z nimi walczyła , w innym mieszkaniu. Pamiętała ile czasu jej zajęło, żeby się ich pozbyć i że to nie jest takie łatwe. To było już dawno i gdyby ją ktoś zapytał teraz co na mrówki w domu, to nie umiałaby niczego wymyślić. Zresztą minęło tyle lat, że na pewno od tego czasu powstały inne środki, być może skuteczniejsze. Powiedziała o wszystkim mężowi, chociaż podejrzewała jaka będzie reakcja. Początkowo właśnie dlatego, że go znała, chciała to sama załatwić, ale wiedziała, że nie ukryje przed nim stada mrówek.

Mąż był ekologiem i wielkim miłośnikiem zwierząt. To oczywiście nie oznaczało, że zechce żyć z tymi mrówkami, ale było pewne, że będzie chciał poszukiwać domowych sposobów co na mrówki w domu. Nie chciał używać żadnych środków chemicznych, uważał, że chemia szkodzi środowisku i można sobie doskonale radzić bez niej. Od lat kupował naturalne kosmetyki i był przekonany, że do posprzątania mieszkania wystarczy woda i ocet. To oczywiście miało swoje plusy, ale nie wszędzie się sprawdzało. Justyna tęskniła za pachnącym proszkiem do prania czy detergentami, po których ładnie pachniało w łazience. Ale mąż był nieprzejednany, to była jego filozofia życiowa i nie  tylko nie chciał jej zmieniać, ale też starał się do swojego światopoglądu przekonać innych. Dlatego ta walka z mrówkami zapowiadała się ciężko i strach było myśleć, jak długo będzie przebiegała.